Tuczy się nas na potęgę!
Odkąd pławimy się w pozornym
dobrobycie nasze problemy zdrowotne ulegają nasileniu. I to
ogromnemu.
Naukowcy i dietetycy, ba! coraz częściej również rządy
niektórych krajów biją na alarm, że z naszym zdrowiem dzieje się
coś niedobrego i należałoby to zmienić, ale w rzeczywistości
nikt niczego nie zmienia. Dlaczego? Bo jest to nieopłacalne.
Opłacalnym jest tuczenie nas pseudo-pożywieniem i leczenie
powstających pod jego wpływem chorób farmaceutykami. Kto korzysta?
Przemysł spożywczy wytwarzający to jedzenie i przemysł
farmaceutyczny wytwarzając: a)leki przeciwko nadwadze i otyłości,
b) leki na najrozmaitsze choroby cywilizacyjne.
Cały proceder kwitnie, a wszystko
odbywa się pod płaszczykiem dbałości o naszą wygodę, a że
wygodni jesteśmy (i to bardzo) tym łatwiej wpadamy w pułapkę,
która na dodatek skutkuje epidemią bezmyślności.
Mechanizm zjawiska jest prosty:
Tuczenie
Najpierw się nas tuczy przekonując,
że batony najlepiej zaspokajają głód i zapotrzebowanie organizmu
na składniki odżywcze (głównie energetyczne) co jest oczywistą
nieprawdą, bo słodycze to głównie węglowodany proste, które
prędzej zmienią się w tkankę tłuszczową niż zaspokoją jakieś
inne nasze potrzeby. Zachęca się nas do zjadania estetycznie
podanych śniadań w fast-foodach, przekąsek pomiędzy pokarmami w
postaci chipsów, obiadów w postaci zupek z proszku i kolacji z
puszki. Co otrzymujemy? Furę jedzenia, które nie dostarcza nam
wszystkich niezbędnych makro- i mikroskładników, ale za to
sprawia, że przybieramy na wadze.
Odchudzanie
Gdy już wpadniemy w pułapkę
żywieniową okazuje się, że to niezdrowe i koniecznie musimy
schudnąć. Zaleca się nam zjadanie margaryn zawierających tłuszcze
trans, odstawienie mięs na korzyść bliżej nie zidentyfikowanych
pokarmów faszerowanych soją, zapychanie się błonnikiem, którego
właściwości pro-zdrowotne rozdmuchano w wyniku oczywistego
przekłamania i nadinterpretacji faktów (błonnik w nadmiarze
szkodzi!), używanie jedynie oliwy z oliwek zamiast tłuszczy
pochodzenia zwierzęcego, które są nam niezbędne i liczenie
kalorii zamiast zachowania kontroli nad spożywanymi makro i
mikroskładnikami i choćby zjadanie odpowiednich ilości błonnika (czytaj o błonniku witalnym tutaj).
Nawet dietetycy przekonują nas do niemających
nic wspólnego ze zdrowym odchudzaniem (zdrowym odżywianiem tym
bardziej) diet typu dieta 1000 kcal, która z założenia jest dietą
niezdrową i nieracjonalną (kuriozum polega na tym, że przekonując
do tej właśnie diety tzw. autorytety zastrzegają się iż może
być ona stosowana jedynie przez osoby zdrowe).
Wskutek takiego odchudzania tym
bardziej podupadamy na zdrowiu tracąc zupełnie orientację w tym co
dobre, a czego należy unikać. Na koniec trafiamy do lekarza i
słyszymy, że z naszymi dolegliwościami niewiele można zrobić, bo
pracowaliśmy na nie całe życie, a jedynym rozwiązaniem jest ich
złagodzenie z pomocą farmaceutyków.
W ten sposób zamyka się
ditetyczno-zdrowotne błędne koło.
Samonakręcający się bardzo wydajny
mechanizm.
Może czas zacząć myśleć i samodzielnie zadbać o zdrowie?
Jak? Filtrując dostępną wiedzę,
przyswajając ją i analizując, uważnie wybierając poszczególne
składniki pożywienia, a przede wszystkim wnikliwie obserwując
własne organizmy i ich reakcje na zjadane pokarmy. Nikt inny tego za
nas nie zrobi.
I coraz więcej osób ma tego świadomość, ale wyrwanie się z pułapki tuczenia - to naprawdę poważne zadanie, które nie każdemu się udaje.
Komentarze
Prześlij komentarz