Zdrowe dziecięce śniadanie? Na pewno nie płatki
Ani płatki, ani mleko, ani chlebek z miodkiem, ani pankejksy, naleśniki, racuchy, czy cokolwiek podobnego. Serce mi się krajało do niedawna, gdy widziałam, jak pewna osoba z mojej rodziny katuje swojego malca codzienną porcją płatków, niby bardzo zdrowych, ale i tak z taką dawką cukru, że włosy dęba na głowie stawały.
Słowa "katuje" użyłam na wyrost, bo dzieci przecież chętnie zjadają łakocie, w tym płatki. Dziecko było zadowolone, mama też, bo przygotowanie płatków zajmuje bardzo niewiele czasu.
Ale do czasu.
Okazało się, że mały ma coraz poważniejsze problemy zdrowotne: jakieś uczulenia, ciągłe przeziębienia, wahania nastroju, etc. Po przebadaniu go nie wykryto bardzo poważnych zaburzeń, ale rozsądna lekarka postanowiła przyjrzeć się jego diecie, co zrobiła i zaordynowała poważne zmiany.
Rano wędlinka, sałatka z kapusty pekińskiej, którą mały uwielbia, dobra jakościowo parówka, mięsko z kurczaka, rybka, twarożek z dodatkiem pieczywa. Mały lubi nową dietę, choć jego mama uważa, że jednak odniosła pewną porażkę - wciąż nie może przekonać go do jajek, najlepszego śniadaniowego pokarmu, mały niestety brzydzi się żółtkami.
W przedszkolu - normalne przedszkolne jedzenie.
Wieczorem - owoce, warzywa, ryby, dobre mięska, do tego kasza jaglana lub jakakolwiek inna (choć nie manna).
Chyba nie muszę dodawać, że jego zdrowie się ustabilizowało.
Wiecie dlaczego?
Moim zdaniem dziecko zaczęło odżywiać się w sposób bardziej zbliżony do naturalnego.
Mleko, płatki zbożowe, jeszcze (co już w ogóle jest nieporozumieniem) sok z kartonu do tego, a wieczorem jak najjaśniejszy chleb smarowany dżemem lub jakimś wymyślnym słodkim smarowidłem (nawet jeśli chleb pełnoziarnisty) albo kanapka z polędwicą sprzedawaną w plasterkach, pakowaną w plastik - tego w żaden sposób nie można nazwać naturalnym odżywianiem.
Nawet jeśli w przedszkolu dziecko dostaje dobrze przygotowane i perfekcyjnie zbilansowane jedzenie (w co jednak wątpię) to śniadaniowa podstawa i później - kolacja mają ogromny wpływ na to, jak pracuje jego organizm.
Jeśli dziecko odżywia się plastikiem, to nie dziwota, że ma problemy zdrowotne.
Takiemu dziecku grożą coraz poważniejsze choroby i wszystkie cywilizacyjne bolączki.
Odporność nie bierze się z plastiku, prawidłowy rozwój również.
*pod pojęciem plastiku rozumiem pożywienie o bardzo niskich wartościach odżywczych.
Słowa "katuje" użyłam na wyrost, bo dzieci przecież chętnie zjadają łakocie, w tym płatki. Dziecko było zadowolone, mama też, bo przygotowanie płatków zajmuje bardzo niewiele czasu.
Ale do czasu.
Okazało się, że mały ma coraz poważniejsze problemy zdrowotne: jakieś uczulenia, ciągłe przeziębienia, wahania nastroju, etc. Po przebadaniu go nie wykryto bardzo poważnych zaburzeń, ale rozsądna lekarka postanowiła przyjrzeć się jego diecie, co zrobiła i zaordynowała poważne zmiany.
Rano wędlinka, sałatka z kapusty pekińskiej, którą mały uwielbia, dobra jakościowo parówka, mięsko z kurczaka, rybka, twarożek z dodatkiem pieczywa. Mały lubi nową dietę, choć jego mama uważa, że jednak odniosła pewną porażkę - wciąż nie może przekonać go do jajek, najlepszego śniadaniowego pokarmu, mały niestety brzydzi się żółtkami.
W przedszkolu - normalne przedszkolne jedzenie.
Wieczorem - owoce, warzywa, ryby, dobre mięska, do tego kasza jaglana lub jakakolwiek inna (choć nie manna).
Chyba nie muszę dodawać, że jego zdrowie się ustabilizowało.
Wiecie dlaczego?
Moim zdaniem dziecko zaczęło odżywiać się w sposób bardziej zbliżony do naturalnego.
Mleko, płatki zbożowe, jeszcze (co już w ogóle jest nieporozumieniem) sok z kartonu do tego, a wieczorem jak najjaśniejszy chleb smarowany dżemem lub jakimś wymyślnym słodkim smarowidłem (nawet jeśli chleb pełnoziarnisty) albo kanapka z polędwicą sprzedawaną w plasterkach, pakowaną w plastik - tego w żaden sposób nie można nazwać naturalnym odżywianiem.
Nawet jeśli w przedszkolu dziecko dostaje dobrze przygotowane i perfekcyjnie zbilansowane jedzenie (w co jednak wątpię) to śniadaniowa podstawa i później - kolacja mają ogromny wpływ na to, jak pracuje jego organizm.
Jeśli dziecko odżywia się plastikiem, to nie dziwota, że ma problemy zdrowotne.
Takiemu dziecku grożą coraz poważniejsze choroby i wszystkie cywilizacyjne bolączki.
Odporność nie bierze się z plastiku, prawidłowy rozwój również.
*pod pojęciem plastiku rozumiem pożywienie o bardzo niskich wartościach odżywczych.
Komentarze
Prześlij komentarz