Ostro, ostrzej, najostrzej czyli papryczki a zdrowie

Do jedzenia papryczek wróciłam jakieś pół roku temu. Zainteresowały mnie wyniki badań, na podstawie których twierdzono, że kapsaicyna zawarta w paprykach wyraźnie poprawia metabolizm i nasila termogenezę. Ma też chronić serce i robić dużo więcej (zainteresowanych odsyłam np. do krótkich artykulików w Kopalni Wiedzy, czyli tutaj: http://kopalniawiedzy.pl/szukaj/kapsaicyna,0,1,0). Wynika z nich, że kapsaicyna może zdziałać cuda, choć okazuje się, że bywa też szkodliwa. W jednej z internetowych publikacji dowiedziałam się też, że maści z kapsaicyną polecane są łuszczykom. Postanowiłam ją przetestować i wiecie co? Okazało się, że sama papryczka bynajmniej nie szkodzi. Jem sałatki bardzo ostro doparwiane chilli habanero, do zupy dodaję chilli a czasem po prostu gdy jest mi zimno zjadam jedną małą papryczkę i od razu mnie to rozgrzewa. Papryka wcale nie powoduje nasilenia zmian na skórze. To dla mnie ogromna niespodzianka i kolejne potwierdzenie tezy, że głównym sprawcą są jednak gotowe wysokowęglowodanowe i zawierające nie-wiadomo-co pokarmy.
Komentarze
Prześlij komentarz