Najlepszy patent na zaparcia: siemię lniane
Swego czasu przekonywałam Was, że to orzechy włoskie najlepiej radzą sobie z zaparciami, ale to nieprawda. Zmieniam zdanie. Mój najnowszy patent, niezawodny i testowany od roku (mniej więcej) to - siemię lniane.
Przy z gruntu siedzącym trybie życia zaparć naprawdę łatwo się nabawić i nie pomoże nawet aktywność (uważam się za osobę aktywną, ale praca skazuje mnie na spędzanie kilku godzin w fotelu co samo w sobie nie jest zdrowe) ani tym bardziej tak reklamowane zajadanie się błonnikiem. Nawiasem mówiąc z czasem przekonałam się, że nadmiar błonnika wręcz szkodzi i to bardzo, toteż staram się jeść go po prostu wraz ze zjadanymi warzywami i owocami, żadnych innych dodatków (poza płatkami owsianymi rano) nie uznaję.
Swego czasu postanowiłam przygotowywać sobie płatki z dodatkiem siemienia lnianego. Ziarenka są przyjemne w jedzeniu, nie zmieniają smaku śniadania i generalnie są ok. Po kilku dniach zauważyłam, że udaje mi się wypróżniać niezwykle łatwo, znacznie łatwiej niż dotychczas. Po prostu: chlup, i już. Sorry że tak o tym piszę, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy :-). No i było fajnie. Potem zmieniłam nieco poranne menu i z płatków z siemieniem przeszłam na jajecznice. Znowu ze zdziwieniem zauważyłam, że zaczynają się problemy. Zaczęłam do jajecznicy dodawać siemię, minęło kilka dni i znowu zaczęło "chlupać" znaczy się problem zniknął.
Doszłam do wniosku, że to siemię dodaje kupie (sorry) tego poślizgu. Od tamtej pory jem je regularnie i dodaję je do innych potraw (np. do zup) jeśli zdarzy mi się nie zjeść go na śniadanie. POLECAM!
PS Od jutra mam zamiar poeksperymentować z własnym chrupkim chlebkiem z dużą ilością siemienia. Pisałam już że chleba unikam ze względu na ŁZS, ale czasem przecież chce się zjeść kanapkę. Myślę że takie chrupkie-siemieniowate pieczywo da radę.
Przy z gruntu siedzącym trybie życia zaparć naprawdę łatwo się nabawić i nie pomoże nawet aktywność (uważam się za osobę aktywną, ale praca skazuje mnie na spędzanie kilku godzin w fotelu co samo w sobie nie jest zdrowe) ani tym bardziej tak reklamowane zajadanie się błonnikiem. Nawiasem mówiąc z czasem przekonałam się, że nadmiar błonnika wręcz szkodzi i to bardzo, toteż staram się jeść go po prostu wraz ze zjadanymi warzywami i owocami, żadnych innych dodatków (poza płatkami owsianymi rano) nie uznaję.
Swego czasu postanowiłam przygotowywać sobie płatki z dodatkiem siemienia lnianego. Ziarenka są przyjemne w jedzeniu, nie zmieniają smaku śniadania i generalnie są ok. Po kilku dniach zauważyłam, że udaje mi się wypróżniać niezwykle łatwo, znacznie łatwiej niż dotychczas. Po prostu: chlup, i już. Sorry że tak o tym piszę, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy :-). No i było fajnie. Potem zmieniłam nieco poranne menu i z płatków z siemieniem przeszłam na jajecznice. Znowu ze zdziwieniem zauważyłam, że zaczynają się problemy. Zaczęłam do jajecznicy dodawać siemię, minęło kilka dni i znowu zaczęło "chlupać" znaczy się problem zniknął.
Doszłam do wniosku, że to siemię dodaje kupie (sorry) tego poślizgu. Od tamtej pory jem je regularnie i dodaję je do innych potraw (np. do zup) jeśli zdarzy mi się nie zjeść go na śniadanie. POLECAM!
PS Od jutra mam zamiar poeksperymentować z własnym chrupkim chlebkiem z dużą ilością siemienia. Pisałam już że chleba unikam ze względu na ŁZS, ale czasem przecież chce się zjeść kanapkę. Myślę że takie chrupkie-siemieniowate pieczywo da radę.
Komentarze
Prześlij komentarz