Początki jogi

Jak już pisałam początki jogi giną w mroku dziejów.
Trudno ustalić kiedy i jak się to zaczęło, bo joga zawsze była systemem dla "wtajemniczonych".
Nie znaczy to wcale, że była niedostępna dla szerszego kręgu odbiorców, bo każdy zainteresowany mógł do tego kręgu wstąpić, tyle tylko, że wtajemniczenie nie jest dostępne od razu i na wyciągnięcie ręki. Osiągnięcie poziomu wyższej świadomości wymaga czasu, ćwiczeń, wiedzy i stałego doskonalenia się. Praktyki mające na celu pobudzanie energii życiowej (tej na poziomie komórkowym) i jednoczenie z kosmosem mogą być szkodliwe i destrukcyjne dla osób na zbyt niskim poziomie rozwoju. Z siłami duchowymi nie można igrać swobodnie i bez konsekwencji. Ich oddziaływanie można porównać do działania prądu - jeśli nie wiemy jak się z nim obchodzić grozi nam porażenie. Podobnie wygląda kwestia sił pobudzanych w czasie medytacji.

Dlatego właśnie joga była systemem strzeżonym. Nauki przekazywano z ust do ust w wąskim kręgu odbiorców.

Dziś w czasach komercjalizacji, informatyzacji i wszechobecnej informacji nauki jogi mamy na wyciągnięcie ręki. Nie znaczy to jednak, że sprawa naszego rozwoju jest załatwiona. Wciąż nie potrafimy zgłębiać jogi, wciąż szukamy szybszych ścieżek (co może być groźne), a najczęściej i tak stosujemy jogę wyrywkowo tj. na przykład ćwicząc dla osiągnięcia ściśle określonych celów zdrowotnych (poprawy kondycji, zniwelowania dolegliwości itp.). To ostatnie nie jest wcale działaniem wymagającym potępienia - joga w takiej postaci działa zbawiennie na nasz organizm, a z czasem..... (no właśnie :-)).

Komentarze

Popularne posty