Wolne HCA do wszystkiego. Najlepsze HCA ever
Była bym zapomniała podzielić się moim zachwytem nad prezentem, ktòry dostałam w tym roku pod choinkę. Nie jest może imponujący, ale chyba ucieszył mnie najbardziej. Rodzina zna moje zapędy eksperymentatorskie i upodobanie do wypróbowywania różnych nowości i specyfików toteż w tym roku dostałam ekstrakt z garcynii kambodżańskiej (Garcinia Cambogia).
Co w tym takiego niezwykłego? Zapytacie. Ano to, że do tej pory miałam jedynie do czynienia z tym ekstraktem zamkniętym w kapsułkach. Jednym słowem znałam go jako typowy suplement diety. Czasem go używałam w tej postaci, bo poprawia nastrój lepiej niż 5-htp czy tryptofan (moim zdaniem) a do tego ma pomagać w odchudzaniu.
Tym razem, tzn. pod tegoroczną choinką, znalazłam ekstrakt w proszku, zapakowany w łasne srebrne opakowanie. W tej formie wydał mi się dużo fajniejszy i odkąd go dostałam ląduje w mojej herbacie albo soku. Nie muszę nic połykać, po prostu dodaję go do napojów.
Dlatego nazwałam je wolnym HCA, bo nie jest spakowane w żadną kapsułkę i nie ma żadnych dodatkowych uzupełniaczy.
Dlatego nazwałam je wolnym HCA, bo nie jest spakowane w żadną kapsułkę i nie ma żadnych dodatkowych uzupełniaczy.
Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała tej sproszkowanej garcynii również do owsianych ciasteczek i chleba, ale to jednorazowe eksperymenty, bo chociaż na smak garcynia nie wpłynęła, to nie wiem jak zawarty w niej kwas hydroksycytrynowy (najważniejszy składnik) reaguje na wysoką temperaturę pieczenia. Więc zostałam przy napojach.
Ten ekstrakt wygląda tak jak na poniższym zdjęciu. Kolory są trochę zafałszowane i niestety nie potrafię ich skorygować, w każdym razie wygląda jak każde sproszkowane zioło.
Oryginalnego opakowania nie zachowałam, ale całość wygląda tak, jak na tym zdjęciu, które pożyczyłam z Ceneo.
Czemu o tym piszę? Przede wszystkim dlatego, żeby podzielić się informacją o nowości. Jeśli ktoś chce poeksperymentować z garcynią kambodżanską, to na tę chwilę najekonomiczniej jest (moim zdaniem) zaopatrzyć się właśnie w ten produkt, to aż pół kg garcynii w proszku i to standaryzowanej na zawartość HCA.
W tej chwili ekstrakt ten znalazłam na razie jedynie >>> tutaj w ofertach na CENEO, tak że to bodaj najlepsze źródło zakupu.
To i owo o garcynii kambodżańskiej i HCA
Jeszcze parę słów wyjaśnienia dlaczego tak się ucieszyłam na tę garcynię i dlaczego ją używam.
Kierowałam się wynikami badań naukowych i odkryć jej właściwości. Nie będę tu tych badań przytaczać, źródła znajdziecie na przykład tutaj.
Powiem jedynie, że dla mnie garcynia okazała się:
- świetnym remedium na zniżki nastroju, bo jest naturalnym antydepresantem,
- sposobem na zwiększenie poziomu energii, a to też dla mnie bardzo ważne, w niektórych okresach i na skutek różnych dolegliwości (niedoczynność tarczycy np.) mam z tym problem,
- dobrym środkiem na poprawę metabolizmu - takie w każdym razie mam wrażenie, że dzięki niej łatwiej mi nie tyć a nawet w sprzyjających okolicznościach chudnąć.
I to właściwie wszystko, co najważniejsze.
Dodam jeszcze, że jeśli chcesz stosować garcynię czy HCA to faktycznie nie ma sensu łykać żadnych tabletek, skoro coś takiego jak ta garcynia w proszku jest tak łatwo dostępne.
Komentarze
Prześlij komentarz