ŁZS w starciu z wiesiołkiem

Ostatnio mam coraz mniej czasu na pisanie, ale w związku z dokonaniem pewnego (rewelacyjnego według mnie) odkrycia postanowiłam szybko się nim z wami podzielić.

Kolejnym moim sposobem na łojotokowe zapalenie skóry jest.... wiesiołek. I (uwaga!) to działa.
Dotychczas łzs w okolicach nosa odnawiał mi się regularnie raz na jakiś czas, od ponad dwóch miesięcy mam spokój. Jak go osiągnęłam? Najpierw użyłam swojej maści dziegciowej (przygotowywanej w aptece na receptę, niestety składu nie pamiętam), która lekko przysuszyła mi skórę.
Potem, jako że przy okazji jakichś poszukiwań w sieci trafiłam na info o tym, że olejek z wiesiołka może leczyć niektóre przypadki łojotokowego zapalenia skóry, a nawet poleca się go osobom chorym na łuszczycę, pobiegłam do apteki po wiesiołka i kupiłam sobie kapsułki.
Kapsułkę przecinam a olejek raz na dwa / trzy dni stosuję na skórę. Odkąd to robię nie mam żadnych zmian przy nosie i to nawet po zjedzeniu chleba, którego staram się oczywiście nie jadać, ale czasem nie potrafię się powstrzymać.

Jak dla mnie -rewelacja. Polecam! Przy okazji dodam, że taką kapsułkę warto też od czasu do czasu połknąć, żeby zawarte w wiesiołku kwasy zadziałały od wewnątrz. Podobno pomagają na problemy ze stawami, na cholesterol, a przede wszystkim wzmacniają odporność.


Komentarze

Popularne posty